niedziela, 26 lutego 2017

Czarne Smoky Eyes - makijaż krok po kroku

Dzień dobry!

Ostatnio wpadła do mnie przepiękna Justyna i wyczarowałyśmy u Niej czarne Smoky Eyes. 
Makijaż ten jest ponadczasowy i prosty do wykonania, a przy tym baaardzo efektowny! Zobaczcie same :)


Zobaczcie jakie ona ma piękne, długie włosy! 
  • OCZY: Cienie do powiek z paletki Matt Eyeshadow Set z Kobo, kredka do oczu z firmy Lovely, eyeliner w pędzelku Wibo, tusz do rzęs Extreme Lashes Volume Mascara z Wibo, kępki rzęs nie mam pojęcia z jakiej firmy, ale dałam za całe opakowanie nie więcej niż 10 zł, są to rzęsy średniej długości, kąciki rozświetlacz z MySecret Princess Dream,
  • TWARZ: podkład Revlon Colorstay o kolorze 150 Buff, korektor z Miss Sporty Perfect Stay 10h (średnio polecam, krycie w miarę), drugi to firma Bell (też taki sobie, szukam tego jedynego), puder Eveline Cosmetics Anti-Shine Pressed Powder o numerze 32 Natural,
  • POLICZKI: Bronzer: Kobo MATT BRONZING & CONTOURING POWDER w kolorze 311 Nubian Desert, Róż: Wibo Smooth'n Wear blusher w kolorze 2, Rozświetlacz: MySecret Face Illuminator Powder Princess Dream,
  • USTA: K Lips z firmy Lovely w kolorze Neutral Beauty,
  • BRWI: Flormar cień do brwi, niestety już wycofany z produkcji, tak usłyszałam od Sprzedawczyni,
  • WŁOSY: piękne loczki zrobione lokówką z Babyliss o średnicy 32mm.





Początek - standardowo nakładamy bazę pod cienie i cielisty cień od brwi po załamanie powieki, następnie w załamaniu dodaję ciemny brązowy cień i rozcieram go



Następnie maluję całą ruchomą powiekę kredką do oczu




Kolejnym krokiem będzie roztarcie kredki i 'wblendowanie' jej lekko w nasz brąz



Teraz całość pokrywamy czarnym cieniem zostawiając na brzegach trochę naszego brązowego cienia, i nabierając ten brąz na pędzelek rozcieramy kontury czerni



Na wodną linię nakładamy czarną kredkę, a na dolną powiekę czarny cień. Tak jak w przypadku górnej powieki nabieramy brązowy cień na pędzelek i rozcieramy. Rysujemy też kreskę przy górnych rzęsach, żeby dodać troszkę głębii.







Na koniec dodajemy rozświetlacz na wewnętrzny kącik i łuk brwiowy, tuszujemy rzęsy i doklejamy kępki sztucznych. Malujemy też linię wodną czarną kredką, ale Justyna ma takie oczka, że za długo jej ta kredka się nie trzyma. Jeśli też tak macie proponuję użyć zamiast tego eyelinera.
Efekt końcowy prezentuję poniżej :)







Muszę powiedzieć, że miałam przepiękną modelkę, której serdecznie dziękuję za poświęcony czas! 
Co sądzicie o takim smoky? Widziałam, w komentarzach, że niektórzy są z kolorami na bakier, to może teraz stonowane kolory przypadną do gustu? Dajcie znać koniecznie na dole :)) 

środa, 22 lutego 2017

Różowo brokatowo makijaż krok po kroku

Dzień dobry!

Chyba mam coś ze sroki. Jak coś się świeci to od razu przyciąga moją uwagę. Dlatego gdy w mojej szafce znalazłam długo nieużywany brokat od razu naszło mnie, żeby zrobić z tego makijaż.


Nie było łatwo, bo brokat mam sypki. Minęło parę dni, a ja dalej cała się błyszczę! Mój pokój też :)
  • OCZY: paletki z Kobo i Makeup Revolution - lubię je mixować, wychodzą fajne rzeczy, tusz do rzęs Extreme Lashes Volume Mascara z Wibo, eyeliner Wibo w pędzelku, sztuczne rzęsy- chińskie, nazywają się Magic Girl Eyelash :)
  • USTA: Golden Rose Matte Lipstick Crayon w odcieniu 10.
  • POLICZKI: Bronzer: Kobo MATT BRONZING & CONTOURING POWDER w kolorze 311 Nubian Desert, Róż: Wibo Smooth'n Wear blusher w kolorze 2, Rozświetlacz: MySecret Face Illuminator Powder Princess Dream
  • TWARZ: mieszanka podkładów Rimmel Lasting Finish 25h w kolorze 200 Soft Beige i Revlon Colorstay do cery tłustej i mieszanej w kolorze 150 Buff.
  • BRWI: niestety tu mam problem bo skruszyłam sobie cień i musiałam mu zmienić opakowanie, także wybaczcie ale nie pamiętam :(





Na początek zaczynam oczywiście od położenia cielistego cienia od brwi do ruchomej powieki dla ułatwienia późniejszego blendowania kolorowych cieni.




Później biorę różowy cień i rozprowadzam go w załamaniu i powyżej górnej powieki blendujac go bardziej w górę




Teraz ciemniejszym cieniem - w tym wypadku bardzo ciemny brąz. Pogłębiam załamanie powieki i przyciemniam lekko zewnętrzny kącik oka




Kolejny krok to nałożenie brokatu. Najlepiej zaopatrzyć się w jakiś klej do brokatu, wtedy wszystko będzie dobrze się trzymało, smarujemy powiekę i przyklejamy brokat :)





Teraz rysuję kreskę eyelinerem i dolną powiekę podkreślam tym samym różowym cieniem, którego użyłam na samym początku.





Ostatni krok to dołożenie białego cienia w wewnętrzym kąciku, beżową kredką podkreślenie linii wodnej, wytuszowanie rzęs i doklejenie sztucznych! :)








Cały makijaż prezentuje się zaskakująco delikatnie i baardzo różowo!





Co sądzicie o takim makijażu? Dajcie znać! 


niedziela, 19 lutego 2017

Makeup Revolution Color Chaos

Dzień dobry!

Jak tam u Was :)? Mam nadzieję, że wszystko super, i macie ochotę trochę poczytać o paletce, z którą dziś do Was przyszłam.



Jak widać po tytule posta, chodzi mi o markę Makeup Revolution i ich paletkę o pięknie brzmiącej nazwie - Color Chaos (tak między nami, idealnie oddaje zawartość).
Jest to aż 18 kolorowych cieni, które normalnie rażą po oczach! :)
Cienie kupiłam w kartonowym opakowaniu, które skradło moje serce jeszcze przed tym, jak zobaczyłam, jakie w ogóle kolorki znajdują się w środku. Bardzo mi się podoba ta jakże prosta, ale efektowna szata graficzna.
Samo plastikowe opakowanie wygląda na droższe niż jest, a w środku znajdziemy ogromne lusterko zajmujące całą górną powierzchnię paletki po otwarciu, co dla mnie jest już ogromnym plusem.
W zestawie jest 12 cieni połyskujących i 6 matowych, które razem tworzą prawdziwy chaos! 
Super skomponowana gama kolorystyczna, da się tą jedną paletką stworzyć parę fajnych, kolorowych makijaży.




Osobiście jestem zachwycona trzema kolorami. Są to Calm me down, Over-Bored oraz Ammunition. Są przepiękne! Calm me down to piękny beżowy mat idealny na codzień, Over-Bored jest to niebieski cień, który ma w sobie mikro drobinki także w kolorze niebieskim, prawdę mówiąc nie jest jakiś mocno połyskujący, i Ammunition czyli błyszczący lekko fioletowy cień o metalicznym wykończeniu. Trzeba nim troszeczkę popracować, żeby wydobyć z niego piękno, gdyż nie jest mocno napigmentowany. Oczywiście reszta kolorków jest równie piękna, ale te od razu rzuciły mi się w oczy (i na oczy haha) :).




Tak jak z poprzednią paletką, teraz też zrobiłam swatche, również jednokrotnie przejeżdżając palcem po ręku (palców do dyspozycji miałam tylko 4, nie licząc kciuka bo on mi się nie nadał, trochę narobiłam bałaganu na stoliku 3 razy zmywając i wycierając palce po cieniach haha) ale warto było! 
Jak widać niektóre kolorki są intensywniejsze, drugie mniej, ale jak widziałyście w ostatnim makijażu da się nimi wypracować intesywny kolor.




Ogólnie jestem całkiem zadowolona z pigmentacji, nie przetestowałam jeszcze wszystkich kolorków, ale można nimi zbudować naprawdę soczyste, dobrze wyglądające kolory na oczach. Dobrze wypadają, jeżeli chodzi o blendowanie, nie zauważyłam jakiegoś super obsypywania się. Jeżeli chodzi o trwałość-nie jest zła, dużo zależy od tego, jaką bazę pod cienie położymy. Za paletkę zapłacimy około 30-35 zł w internetowych sklepach, czyli tragedii nie ma. Do cieni dołączony jest dwustronny aplikator z gąbeczką, który na czas zdjęć gdzieś rzuciłam i nie załapał się na sesję.

Szczerze mówiąc jestem pozytywnie zaskoczona :)

Jak Wam się podobają takie odważne kolory?

czwartek, 16 lutego 2017

(Colour) Chaos na oczach - makijaż krok po kroku

Dzień dobry!

Dziś przychodzę ze zdjęciowym tutorialem. Jako, że zostało jeszcze trochę karnawału mam pomysł na super kolorowy makijaż. Są to kolory z paletki firmy Makeup Revolution Color Chaos. Zdaję sobie doskonale sprawę, że nie każdy w takich kolorach czuje się dobrze, aczkolwiek dla mnie to super pomysł na trochę szaleństwa (każdy szaleje inaczej, ja maluję się kolorowymi cieniami haha).





Niżej pokazuję paletkę i nazwy cieni, którymi będę się później posługiwać.




Krok pierwszy to oczywiście nałożenie bazy i pierwszego koloru od brwi po ruchomą powiekę, ułatwi mi to później blendowanie kolorowych cieni. Kolor, który nałożyłam to Calm me down.




Nałożyłam później na załamanie powieki cień o nazwie I Said Go i roztarłam go wyżej, a w samo załamanie dołożyłam jeszcze Do it now.




Dalej, już na ruchomą powiekę położyłam Over-Bored i Pink Obsessed, przy czym Pink Obsessed przeciągnęłam trochę na dolną powiekę.




Po blendowaniu niebieskiego i różowego cienia, na dolną powiekę nałożyłam I Said Go po zewnętrznej stronie oraz Super Y po wewnętrznej stronie i lekko je połączyłam przeciągając pędzelkiem z żółtym cieniem na zielony (super mają pigmentację te kolory).




Następnie narysowałam kreskę kredką i pędzelkiem z czarnym cieniem ją roztarłam (na końcu okazało się, że kreska zrobiona eyelinerem wyglądała na bardziej efektowną, więc tutaj od razu lepiej użyć tego haha). I oczywiście na dolną linię wodną również nałożyłam trochę czarnej kredki, aż po kącik i górną linię, której na zdjęciu nie złapałam.




Na koniec dodałam trochę cienia Me Three w załamanie powieki, co by trochę oko przyciemnić, wytuszowałam rzęsy i dokleiłam sztuczne.




No i z makijażu to by było na tyle. Na codzień uwielbiam brązy, ale na imprezę można zaszaleć!
Co myślicie o takich kolorowych makijażach? Przekonałybyście się, żeby tak pójść na imprezę?
Dajcie znać w komentarzach, chętnie poczytam Wasze opinie.
Mam nadzieję, że Wam się podobało i zapowiadam więcej!

A paletkę przybliżę w kolejnym poście!

wtorek, 14 lutego 2017

KOBO Matt Eyeshadow Set

Dzień dobry!

Mam plan na dwa posty o paletkach, które podbiły moje serce. Mam nadzieję, że wybaczycie mi monotematyczność, ale aż żal ich obu nie pokazać.

Dziś przychodzę do Was z paletką marki Kobo, którą przedstawiałam Wam już w moich TOP drogeryjnych kosmetykach do makijażu. Postanowiłam poświęcić dłuższą chwilę i przyjrzeć się jej razem z Wami z bliska :)







Jest to zestaw 5 matowych cieni od jasnego beżu, aż po głęboką czerń. Uwielbiam je za wszystko!
Koszt tego seta, jak już wspominałam, to około 35 złotych, ale jak trafimy na promocję spokojnie dostaniemy go w okolicach 20 zł.




Za taką kwotę uważam, że te cienie są naprawdę dobrze napigmentowane i blendują się całkiem ok. Z trwałością nie mam większych problemów ale oczywiście zależy to też od dobrej bazy. Nie mam też problemu z obsypywaniem.
Sama kasetka jest zrobiona minimalistycznie, bardzo przyjemnie się z niej korzysta i wygląda całkiem wytrzymałe - ale nie powiem czy rzeczywiście jest bo wytrzymałości nie testowałam haha :)
Cienie mają w środku małe, ale wystarczające do szybkich poprawek lusterko i aplikator, który z jednej strony jest zakończony gąbeczką, a z drugiej bardzo przyjemnym pędzelkiem, którego regularnie używam.

Pokażę Wam teraz swatche tych piękności, nieoszukane, przejechałam palcem tylko raz po ręku!




Jak widzicie kolory mają się całkiem nieźle, ten pierwszy, najjaśniejszy kolor rewelacyjnie nadaje się jako pierwszy cień, który stworzy nam bazę do blendowania. Bardzo ma podobny odcień do koloru skóry na mojej ręce, dopiero zauważyłam to po zdjęciach!




Uważam, że ta paletka idealnie nadaje się do codziennego makijażu, dla tych z Was, które tak jak ja lubują się w brązach. Co nie znaczy, że tą piękną czernią nie da się wykombinować nic fajnego na imprezę. 
Ogólnie dla całej paletki jestem na wielkie TAK, są super super super :) Za taką cenę, jeżeli lubicie maty i brązy, nawet nie ma się co zastanawiać bo nie będziecie zawiedzione! Serio! 

Skusiłybyście się na taką paletkę?
Mile spędzonych walentynek! 💗






sobota, 11 lutego 2017

Walentynkowy, minimalistyczny, łatwy do wykonania makeup.

Cześć Wszystkim!

Tak naprawdę dopiero zaczynam moją przygodę z makijażem, chociaż maluję się już od ładnych paru lat.  Zawsze stawiam na prostotę i ponadczasowość. Motywując się tymi dwoma określeniami postanowiłam stworzyć superproste makeupy, które nie zajmują Bóg wie ile czasu, a wyglądają
olśniewająco!

Wykonując te dwa makijaże, miałam w głowie oczywiście zbliżające się walentynki! Uważam, że na tak wyjątkową okazję przydadzą się makijaże podkreślające oko, ale niezwracające na siebie uwagi. Żebyśmy na początku szły my i nasza uroda, a dopiero później makijaż :)

Dwa z pozoru takie same, ale jakże różne!

W pierwszym looku postawiłam na rozmarzone, romantyczne, lekko różowe, ale nie do przesady, oko. Z kreską zrobioną kredką i rozblendowaną lekko ku górze. Lekko podkreśliłam brwi, aby dodały oku charakteru.




Jak widać nie ma tu super błysku, mocnej kreski. Jest tylko subtelność, ale i wyrazistość.

Drugi typ, na który postawiłam to rozświetlone kocie oko z wyrazistą kreską, zrobioną już eyelinerem. Zdecydowałam się na klasykę. Wewnętrzny kącik rozjaśniłam lekko rozświetlaczem, a zewnętrzny przydymiłam ciepłym brązem.



Dla wzmocnienia całego efektu można byłoby tu dodać sztuczne rzęsy, ale, że jak już pisałam, chciałam, żebyśmy pierwszą rolę grały my. Trzymałam się przede wszystkim łatwości wykonania, pomyślałam, że te z Was, które z rzęsami do czynienia nie miały, nie chciałyby ich wykorzystywać po raz pierwszy akurat na walentynki. Poza tym uważam, że wcale nie trzeba sztucznych rzęs, żeby zachwycić makijażem! Chociaż je uwielbiam ;)

Cały makijaż oka, zarówno jeden jak i drugi to mniej niż 5 minut roboty. Na pierwszy look zdecydowałam się dać szminkę w odcieniu różu, tak, aby podkreślić oko. Wszystko będzie dopełniała czerwona szminka w przypadku drugim. Oczywiście kolory szminek są tu jak najbardziej opcjonalne. Nie chciałam pokazywać tu całej 'stylizacji', a jedynie inspirację.
Może akurat trafi się tu jakaś fanka klasyki i prostoty bez pomysłu na makijaż w ten wyjątkowy dla zakochanych dzień :).
Dla mnie, takie subtelne makijaże grają główną rolę na codzień. Na wieczór stawiam na bardziej wyraźne oko :)

Dwa looki wykonałam za pomocą rozświetlacza i paletki, o których wspominałam w poprzednim poście. A na oko z rozmytą kreską dorzuciłam trochę różu do policzków co by było bardziej romantycznie! 

A Wy co sądzicie o takich romantycznych lookach? Dajcie znać w komentarzach!

środa, 8 lutego 2017

Drogeryjne TOP kosmetyki do makijażu.

Dzień dobry!

Za oknem mroźno, zima wróciła ze zdwojoną siłą. A dla mnie to idealny moment, żeby pokazać Wam, bez jakich kosmetyków do makijażu już nie wyobrażam sobie życia.

Długo szukałam moich, teraz już niezastąpionych cudeniek. Z racji tego, że studencka kieszeń, jak same wiecie, do najbogatszych nie należy, obracałam się w popularnych, polskich drogeriach poszukując czegoś dla siebie. Dzięki nim teraz wykonuję większość moich codziennych makijaży. 
Z racji tego, że jestem osobą dosyć wybredną z natury wciąż szukam, testuję, przebieram.

Moją listę top kosmetyków do makijażu musi otwierać podkład z Rimmel. Jest to dokładniej Rimmel Lasting Finish 25h. Uwielbiam go za krycie, doskonale radzi sobie z przebarwieniami, trzyma się długo i co najważniejsze jego cena jest przystępna, jeszcze bardziej gdy trafimy na promocje. Nie sprawdzi się jednak u każdego, jest dosyć ciężki i może zapychać pory. W drogeriach jego cena to około 40 zł.


Lubię czasem dodać głębi swojej twarzy, wykonturować ją lekko i zdawać się bardziej opaloną niż w rzeczywistości jestem. To wszystko udaje mi się z małą (wielką!) pomocą bronzera z KOBO. Jest to brązujący puder w kamieniu matt bronzing & contouring powder. Nie za mocny, nie za słaby, idelany! Jego koszt to około 20 zł.


Po konturowaniu czas na rozświetlacz. Nie ma lepszego niż MySecret Face Illuminator Powder. Nie. Ma. Jest po prostu rewelacyjny. Spełnia swoje zadanie na 1200%. Używam go też jako cienia do powiek uprzednio lekko namaczając palec wodą. Jego cena to 15,99 zł w drogeriach Natura. Nic więcej nie muszę dodawać.


Kolejna sprawa - tusz do rzęs. Po latach szukania znalazłam moją miłość, która, szczerze mówiąc, wydaje mi się bardzo niedoceniana. Mówię tu o marce Wibo, a dokładniej o mascarze Extreme Lashes. U mnie sprawuje się ona fantastycznie. Moje rzęsy nie potrzebują zalotki, aby się wywijać, lecz nie są specjalnie długie, ani grube. Ten tusz pogrubia je i wydłuża ,a jeśli dłużej nim popracujemy możemy uzyskać naprawdę fenomenalny efekt. Ostatnio kupiłam go za 10,99 zł w Rossmannie.


Jeśli jesteśmy przy oczach, mam swoje go-to cienie do powiek, bez których nie wyobrażam sobie życia. Uwielbiam brązowe oko, bardzo naturalne, z piękną kreską eyelinerem, która dodaje głębi naszym oczom. Długo szukałam dobrze napigmentowanych cieni, które poradzą sobie z moim okiem. Udało się, znalazłam i jest to paletka matowych cieni z KOBO. Rewelacyjnie się sprawują i długo się trzymają. Ponadto, są bardzo wydajne. Kupiłam je w Naturze za 34,99 zł.


Najlepsze zostawiłam na koniec- Golden Rose Liquid Matte Lipstick. Dostałam swoją pierwszą na urodziny jakiś czas temu. Wcześniej nie mogłam się do nich przekonać. Wolałam zostać przy sprawdzonych, i tańszych Crayonach, które też są super! Ale pomadka w płyyyynie... Marzenie! Super się nią pracuje, szybko zasycha i faktycznie jest matowa! Może lekko wysuszać usta, no ale czego innego oczekiwać od matowych pomadek. Ich cena to około 20 zł i naprawdę jest w co inwestować! Nie zjada się i GR oferują przepiękne kolory! Uznałam, że nie ma sensu robić żadnych swatchy bo kolor u mnie na ustach jest identyczny jak ten w opakowaniu! :)



Jak widzicie, brakuje mi tutaj różu, korektora oraz czegoś super do brwi. Narazie nic nie podpasowało mi aż tak, żeby o tym pisać. No cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak szukać!

A jakie są wasze top kosmetyki do makijażu? Chętnie poczytam o waszych doświadczeniach i opiniach. Może macie coś do polecenia? Piszcie w komentarzach!